Złota Polska Jesień w Bieszczadach (wycieczka: 13-14.10.2018)

Po wakacyjnych 'voyages' po polskich miastach, w moim odczuciu najlepszym odetchnięciem (jakby jeszcze tego było mi mało!) był wyjazd w góry. W sumie, dlaczego nie, przecież jeszcze w drugiej połowie roku tam mnie nie było. Co prawda, początkowo chciałam naskrobać, że nie było mnie jeszcze w tym roku, ale szybko odświeżyłam swoją pamięć i przecież już miałam przyjemność znaleźć się w górach w tym roku tyle, że w Zakopanem u podnóża Tatr - odpowiedni wpis znajdziecie w archiwum


Tym razem jednak, zgodnie z prawdziwą refleksją Kota Studenta - rzuciłam wszystko i wyjechałam w Bieszczady! ;D
To był dobry moment na wyjazd. Raz, dobre otrząśnięcie się po sennych i nieco monotonnie spędzonych wakacjach, a dwa, możliwość nawdychania się głęboko świeżego bieszczadzkiego powietrza oraz możliwość zdystansowania się w związku ze sprawami na uczelni i nie tylko.


Aby nie zabrzmiało to w sposób, że posiadam jakieś większe, specjalne wpływy czy koneksje.. Po prostu, końcem lutego br. zaangażowałam się bezpośrednio, ale skromnie w działalność Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego Oddział w Mielcu
Na czym moja rola polegała w tym precedensie? Otóż, podjęłam się prostego, acz jak się okazało, również skutecznego działania, niejako promującego istnienie naszego mieleckiego oddziału. 


Założyłam fan page na Facebooku i jestem jego współprowadzącą, chociaż przyznałabym, że bardziej tylko koordynatorką. Sami zobaczcie: https://www.facebook.com/PTTKMielec/


Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, coraz więcej Turystów oraz Sympatyków obserwuje Naszą stronę (do czego również i Ciebie zachęcam Czytelniku ;)), co jest dowodem na to, że wcześniej wiele osób nie miało o Nas żadnego pojęcia, a dzięki zadziałaniu w tej formie, echo o Naszym istnieniu poszło w eter. Zainteresowanie Naszymi wyjazdami myślę, że w znacznej mierze wzrosło oraz uległo poprawie. W autobusie dostrzegam coraz więcej nowych twarzy, których wcześniej nie miałam przyjemności dostrzegać. I nawet te liczby świadczące o obserwowaniu. Tak, coraz więcej ludzi się dowiaduje o Naszej działalności i chętnie bierze udział w wyjazdach. Co mnie osobiście również cieszy! ;D


Dlatego w woli wyjaśnienia, kiedy opracowywałam na Naszej stronce harmonogram tegorocznych wyjazdów, była jasna i klarowna nota, o tym, że początkiem jesiennych dni zostanie zorganizowana dwudniowa wycieczka w Bieszczady. Od razu wiedziałam, zanim jeszcze została opracowana lista uczestników, że właśnie ja jestem chętną osobą na ten wyjazd! :D Czyli mentalnie czułam się uczestnikiem tego wyjazdu tak z półrocznym, jak nie więcej wyprzedzeniem ;P

Aby nie zanudzać, naprawdę w formie skrótowego myślenia przedstawię miejsca, w których Nasza grupa miała okazję się pokazać.

Opłata za wyjazd. Oczekiwanie i odliczanie dni do wyjazdu. Godzina 6:30 z minutami i ruszyliśmy w głąb województwa podkarpackiego..



Dzień I - 13.10.18

Piesze przejście z Duszatyna do Jeziorek Duszatyńskich u stóp góry Chryszczata (998 m n.p.m.)  oraz zwiedzanie rezerwatu „Zwiezło” ("diabelskie uroczysko").










Oraz punkt docelowy: Jeziora Duszatyńskie, punkt odpoczynku dla grupy oczywiście z koniecznym wykonaniem magicznych krajobrazów tego miejsca - nie mogłam sobie odpuścić! Wiadomo ;)






Zwiedzanie: Cerkiew pod wezwaniem Zaśnięcia Przenajświętszej Bogurodzicy – prawosławna cerkiew parafialna w Szczawnem (Z 1889r.)





Dzień II - 14.10.18

Msza święta oraz zwiedzanie Centrum Kultury Ekumenicznej Jana Pawła II w Myczkowcach (Ośrodek Caritas Diecezji Rzeszowskiej).

Ogród Biblijny

+ kolejne zatytułowane obiekty według porządku biblijnego, ale nie wszystkie zostały przeze mnie sfotografowane, jedynie wybrane: (klik)

"Świątynia Salomona"

"Poletka ziół i warzyw" 

"Obok zbóż ludzie starożytni, kultury śródziemnomorskiej uprawiali warzywa i zioła. Cebula, czosnek, pory, melony to warzywa przedstawione w Księdze Liczb, do których wzdychali krążący po pustyni Izraelici tęskniący za smakołykami spożywanymi w obfitości w Egipcie."

"Ogród oliwny"

"Przywołuje nam przed oczy miejsce modlitwy Jezusa przed śmiercią. W ogrodzie zostały ustawione figury klęczącego Jezusa i w odległości „na rzut kamieniem” trzech śpiących uczniów. Jezus prosił ich, by czuwali z Nim, On świadomy tego co za chwilę się stanie i jednocześnie zdający się na wolę Boga Ojca, który wybrał taki a nie inny sposób zbawienia człowieka – śmierć krzyżową. Oni jednak zasnęli. Cała scena mieści się w sadzie oliwnym."

"Zesłanie Ducha Świętego" 

"Siedem lamp menory rozświetlających wieczorową porą początkową część ogrodu ma swe odbicie w siedmiu płomieniach kończących wędrówkę po ogrodzie. Są to przedstawione w sposób symboliczny dary Ducha Świętego, który w postaci szumu wiatru i ognia zstąpił na Apostołów w wieczerniku."


"Pustynia Judzka" 

"Jezus przebywał przez czterdzieści dni przygotowując się do działalności publicznej. Tam też był kuszony przez diabła."


Centrum Promocji Obszarów Natura 2000 - wystawa zwierząt z bieszczadzkich lasów






Obecnie nieczynny kamieniołom Koziniec (522 m n.p.pm.) 
- rezerwat przyrody opadający w kierunku Zalewu Myczkowskiego oraz jako punkt widokowy w stronę Soliny




Muzeum Kultury Bojków* Myczkowie
ul. mała pętla bieszczadzka 12, Myczków

film: "Bojkowie - lud zapomniany" TVP Rzeszów

Bojkowie – górale ruscy, żyjący na tych terenach także w rodzinach mieszanych – polsko-ruskich, polsko-ukraińskich, Polacy, Żydzi, Cyganie wytworzyli charakterystyczną dla siebie kulturę.

Więcej informacji odnośnie Muzeum - jego ekspozycji oraz atrakcji: 


 



To były dwa szalone, ale intensywnie w czasie wypełnione dni! 

Nie udało nam się dotrzeć do Zalewu nad Soliną w ramach wypoczynku w wolnym czasie, bo takowego czasu też nie było ku mojemu smutkowi ;( Również inne atrakcje uległy zamianie na inne, także nie do końca plan wyjazdu został zrealizowany tak jak był pierwotnie przygotowany. 
Ponadto, ogromna kumulacja obiektów do zobaczenia i skurczony do granic możliwości czas oraz dodatkowe, wystąpienie opóźnienia - nie najlepiej wpłynęło na moją kondycję zdrowotną. Postępujący stres, zdenerwowanie tylko spotęgowały fizyczne dolegliwości..

Jeśli chodzi o miejsce noclegowe - nie mam absolutnie żadnych zarzutów, może z wyjątkiem ściśnienia przy stole podczas posiłku w niekoniecznie sympatyzującej przeze mnie formie szwedzkiego stołu. 
Oprócz tego, w ciągu jednego wieczora udało mi się zatrzymać i zagrać przy stołach - w ping-ponga z siostrą oraz mamą (to była dopiero zacięta rywalizacja! ;D) oraz w piłkarzyki. Przyznaję, zabrakło mi tylko możliwości zagrania w bilarda xD 
Pokoik mały, schludny, czysty, ze świeżą pościelą oraz prywatną łazienką. Na inne detale dotyczące ośrodka nawet nie miałam okazji zwrócić uwagi ze względu na intensywne korzystanie z przyjemności na miejscu, a co!

Ośrodek jest w rozbudowie, niemniej, na pierwszy rzut oka już widać, że jest w szczególności dedykowany większym grupom turystycznym oraz szkolnym o czym świadczyły 3 autokary oraz jeden bus na parkingu ;D

Więcej informacji odnośnie obiektu wypoczynkowego: 

Porą wieczorową grupa spotkała się na integracji na ognisku pod zadaszeniem na wspólnym pieczeniu kiełbasek, śpiewie i nie tylko. Ten wieczór spędziłam właśnie na intensywnej, ale bardzo dobrej i w śmiesznej atmosferze grze w ping-ponga z mamą, a siostra integrowała się z koleżanką.

Co najważniejsze, pogoda Nam się udała! Była wprost nieproporcjonalnie rewelacyjna. Żadnej chmurki, tylko błękit nieba! Same ciepło, ale idealne na spacerowanie po Bieszczadach, zapewniam.





Wiadomo, każdy wyjazd zorganizowany wiedzie ze sobą jakieś mankamenty, czasami są to kwestie, których nie da się uniknąć, są sporne albo od organizatora niezależne..
W każdym razie, na pewno ten wyjazd był udany pod względem oczywiście spacerowania po magicznie jesiennych Bieszczadach, a także fajnej integracji i poznawaniu się z koleżanką Kamilą, którą w sumie nie raz widziałam na wycieczkach z PTTK, ale obie strony jakoś niespecjalnie miały odwagę do siebie podejść i zagadać ;D Także na tej wycieczce z powodzeniem udało Nam się przełamać pierwsze koleżeńskie lody. Wędrówka po górach dzięki temu wydawała się łatwiejsza, a na pewno przyjemniejsza. I fajnie było powrócić po tym wszystkim do rodzinnej miejscowości. 


Nawdychałyśmy się świeżego powietrza, zaczerpnęłyśmy energii jesiennego krajobrazu oraz mamy już towarzyszkę na kolejne górskie spotkania ;)




Magiczny urok Jesieni, tylko w Bieszczadach, prawda?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Inna", czyli Zielona i Nowoczesna Warszawa z PTTK Mielec (wycieczka: 18-19.05.2019)

Podsumowanie roku 2020/ Sentymentalna podróż do fotograficznych korzeni..

Podróż Przyjaciółek do Wrocławia (wycieczka: 24-26.08.2018)