Lekcja historii i sztuki w Muzeum Narodowym w Krakowie (wycieczka: 28.04.2018)

Uwielbiam swoją rodzinę, naprawdę. W latach młodzieńczych nie potrafiłam zrozumieć i zaakceptować pewnej inności, może bardziej dziwaczności każdego członków w mojej rodzinie. Dzisiaj tamte przemyślenia absolutnie nie mają znaczenia oraz odniesienia w obecnym moim życiu. Dzisiaj przepadam za możliwością spotkania się z rodziną oraz spędzenia z nią czasu. Kiedyś indywidualność oraz odmienność w zachowaniu drażniły mnie. Bo ja byłam tą spokojną, poukładaną i rozsądną. Dzisiaj mnie to śmieszy, ta moja postawa. Bardzo się cieszę, że moja rodzina w tym jaka jest, co myśli i co robi, po prostu zawsze jest sobą i co lepsze, bardzo dobrze jest jej z tym naturalnym stanem! (I ja powoli staję się tym luźnym, otwartym i wesołym na innych i dla innych człowiekiem, straszne ;P)

"Wyspiański" w Muzeum Narodowym w Krakowie

Dlatego, no kurczę, bardzo się cieszę, kiedy tylko moja mama ma okazję przyjechać do Krakowa. Podczas moich studiów licencjackich nie miała okazji mnie odwiedzić. Wszystko zmieniło się w chwili, kiedy to i siostra podjęła studia pierwszego stopnia - zaczęło się opłacać, bo i gniazdo rodzinne nagle opustoszyło. Zrobiło się tak smętnie w domu, a moja mama zdecydowanie nie przepada za ciszą, ładem i spokojem (i po kim ja to mam?). Tym sposobem zaczęła nas w wolnych chwilach odwiedzać ;D

Tym razem, o tyle przyjazd rodziny do Krakowa był przynajmniej dla mnie ważny, ponieważ.. moja babcia od kilku lat ze względu na swój sędziwy wiek i idącym wraz z nim pogorszenie zdrowia, nie porusza się sprawnie i tak szybko jakby chciała. Dlatego, tym większą nam niespodziankę zrobiła, tzn. mnie, siostrze oraz jej bratu, kiedy okazało się, że babcia przyjedzie busem do Krakowa!!

Dzień 1

Pierwszego dnia porą wieczorową ja wraz z siostrą i mamą wybrałyśmy się na seans filmowy w miejscu przez nas coraz częściej odwiedzanym, czyli w Galerii Kazimierz - Cinema City. Seans filmowy pt: "Avengers. Wojna bez granic".

Znalezione obrazy dla zapytania infinity war
"Avengers. Wojna bez granic" - emocjonalny rollercoaster superbohaterów

Jest to film uniwersum Marvela, który zrobił na mnie spektakularne wrażenie oraz powiedzmy, że "przeczołgał" mnie emocjonalnie. Przez większą część filmu siedziałam w napięciu, zdenerwowana, to podekscytowana. Było mnóstwo emocji, a punkt kulminacyjny rozwalił system. Moim zdaniem jest to pierwszy film tego rodzaju (ze świata 'super'bohaterów zaraz po, a może na równi z  "Logan: Wolverine" (2017), który tak bardzo oddziaływał na moje zmysły oraz stan psychiczny. Zresztą, przedstawienie wspólnej historii wszystkich bohaterów z poprzednich części - epickie.

Niestety, ja nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, dlatego też załączam Wam dwa linki w temacie tego filmu autorstwa mojej siostry.

Pierwsza recenzja jest obiektywnym tekstem opowiadającym o samym filmie, losach bohaterów i kluczowych wydarzeniach:
https://vombelka.blogspot.com/2018/05/msciciele-kontra-thanos-czyli-infinity.html
Zaś drugi to subiektywne podejście do obejrzanego seansu, wraz z listą własnych przemyśleń, ale ostrzegam, już zawierającymi spoilery:
https://vombelka.blogspot.com/2018/05/avengers-infinity-war-czyli-ciag-dalszy.html.

Jedynie, co mogę od siebie dodać. Największa kulminacja sprzecznych, choć z większej mierze negatywnych odczuć, przyprawiła mnie o dreszcze, ból scena z udziałem IronMana (mój ulubiony protagonista <3), który wydawało się, że otrzymał śmiertelny cios z ręki Thanosa. Były łzy.. a w ostatnich scenach to już w ogóle. Słyszałam tylko gęste i konkretne pochlipywanie mojej siostry (ale również głosy innych zaskoczonych i rozemocjonowanych osób na sali), która absolutnie nie spodziewała się takiego rozwoju akcji. Chyba nikt z nas tak właściwie.. bo przecież zwiastuny okazały się tylko mydleniem oczu.

Podobny obraz

Dzień 2

Drugiego dnia przeznaczonego na integrowanie się w gronie rodzinnym, wybraliśmy się wspólnie do Muzeum Narodowego na właściwie dwie interesujące nas wystawy: "Polski dizajn po 1989 roku" oraz "Wyspiański".


Stanisław Wyspiański, Autoportret z żoną, 1904

Ostatecznie, otrzymaliśmy bilety na łącznie cztery wystawy. Całość od osoby wyniosła 20 zł (wyjątkowo bilety kupiłam bezpośrednio w kasie muzeum, gdzie zwykle tego nie robię ze względu na oczekiwanie w kolejce, która o dziwo, szybko szła do przodu) - także wypadliśmy na tym bardzo korzystnie. 
Na dwie, na które docelowo wybieraliśmy się oraz na dwie stałe w cenie tymczasowych, a są to: Galeria "Broń i barwa w Polsce"



Galeria "Broń i Barwa w Polsce", znajdująca się na parterze w Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Krakowie, jest największą w Polsce, po Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, ekspozycją prezentującą dawne militaria - są to eksponaty związane z dawną wojskowością od czasów średniowiecza do II wojny światowej.

"Znajdują się tutaj piękne wyroby rzemiosła artystycznego i najważniejsze dla polskiej historii pamiątki po wielkich wydarzeniach i postaciach: rząd koński po Stefanie Czarnieckim, karacena i szczerozłoty buzdygan po Stanisławie Jabłonowskim oraz jedyny w Polsce zachowany znak hetmański należący niegdyś do Hieronima Lubomirskiego, a także można zobaczyć pamiątki po polskich wodzach: sukmanę Tadeusza Kościuszki, Gwiazdę Orderu Virtuti Militari po księciu Józefie Poniatowskim czy kurtkę mundurową Józefa Piłsudskiego. Nie brak też rzadkich kolekcji: szabel polskich, zbroi i uzbrojenia husarskiego, polskich odznak i odznaczeń, unikatowego zbioru mundurów polskich od XVIII do XX wieku."

Wystawie towarzyszy program "Dotknij historii". W kilku miejscach w przestrzeni Galerii, w wyznaczonych punktach można dotknąć a nawet przymierzyć specjalnie przygotowane eksponaty: dawne hełmy (przetestowane!), szablę (której swoją drogą nie potrafiłam unieść, chyba, że na czym innym miało polegać to doświadczenie historii ;D) czy mundur legionisty z okresu I wojny światowej (który najprawdopodobniej umknął mojej uwadze). 

Więcej informacji odnośnie tej tej Galerii: 

oraz  Galeria Rzemiosła Artystycznego

- "w Muzeum Narodowym w Krakowie to największa tego typu stała ekspozycja muzealna w Polsce. Zabytki prezentowane są od czasów wczesnego średniowiecza po secesję. Na ekspozycję składają się kolekcje złotnictwa, tkanin, ubiorów, mebli, ceramiki i szkła, uzupełniona unikatowym zbiorem instrumentów muzycznych i judaików."





***

"Polski dizajn po 1989 roku"


"Wystawa przedstawia zmiany w polskim dizajnie po 1989 roku. Pokazuje, jak radzili sobie twórcy w latach 90. w warunkach rodzącego się kapitalizmu, jakie piętno odcisnęły na ich pracach prądy postmodernistyczne, jak na przełomie wieku XX i XXI zaczęli wpisywać się w międzynarodowe nurty projektowania i jak współcześnie poszukują odrębności, chcąc sprostać konkurencji na rynkach zagranicznych. O formie wyrobu nie zawsze decyduje rachunek ekonomiczny."





"Wystawa ukazuje także inne oblicza dizajnu. Działania nienastawione wyłącznie na sprzedaż czy zysk rzadko są prowadzone na szeroką skalę i charakteryzują się eksperymentowaniem z materiałem, technologią czy z nową estetyką, niekiedy trudną do zaakceptowania przez masowego odbiorcę. Wielu projektantów skupia uwagę na poszukiwaniu narodowej tożsamości, odwołując się do ludowości, lokalności czy przeszłości. Do jeszcze innych wartości odwołuje się najmłodsze pokolenie twórców, którzy dostrzegają ważkie problemy społeczne albo podejmują projekty, którymi włączają się w ruchy proekologiczne. Szczególnym przypadkiem jest twórczość projektantów artystów – prezentowana na festiwalach czy w galeriach. Działają oni na pograniczu dyscyplin, a ich prace są rodzajem refleksji lub komentarza."







Ta różnorodność świadczy o dokonującej się zmianie roli dizajnu we współczesnym świecie, ale mówi także o kondycji kultury materialnej, o naszej wrażliwości, aspiracjach i o wartościach, którym hołdujemy."

"Wyspiański"


"28 listopada 2017 roku otworzyliśmy największą do tej pory wystawę prezentującą kolekcję dzieł Stanisława Wyspiańskiego (1869-1907) zgromadzonych w MNK. Pokazujemy blisko 500 z liczącego około 900 pozycji zbioru prac tego artysty, jednego z najwybitniejszych twórców polskich - malarza, rysownika, grafika, a także poety, dramatopisarza, scenografa i reformatora teatru.


Wyjątkowy i niepowtarzalny charakter nadaje również tej kolekcji kontekst historyczny, związki autora "Wesela" z Krakowem, miastem, z którym związał całe swe życie i twórczość, z tutejszymi kościołami i budynkami użyteczności publicznej, dla których projektował swe monumentalne realizacje. 

Macierzyństwo, 1905

Helenka z wazonem, 1902

Portret Józia Feldmana, 1905

Śpiący Mietek, 1902

Dziewczynka w niebieskim kapeluszu, 1895

"Najliczniejszą grupą dzieł Wyspiańskiego zebranych do czasów współczesnych jest zbiór rysunków ołówkiem, tuszem, węglem, m.in. szkice z czasów szkolnych, projekty  scenograficzne i  typograficzne. Wybitna jest kolekcja malarstwa portretowego i pejzażowego, wykonana pastelami, w której to technice Stanisław Wyspiański osiągnął absolutne mistrzostwo, jak również zespół projektów do dekoracji krakowskiego kościoła Ojców Franciszkanów, katedry na Wawelu i Domu Towarzystwa Lekarskiego. 

Na wystawie prezentujemy również prace z innych dziedzin twórczości artystycznej Wyspiańskiego: rzemiosło artystyczne, rzeźba, grafika oraz książka artystyczna. Pokaz tych dzieł stworzy możliwość w miarę pełnego zaprezentowania złożoności i różnorodności twórczości artysty, w której malarstwo, literatura, teatr i rzemiosło artystyczne łączą się w jedną, spójną całość, "przetworzoną siłą talentu w oryginalny, swoisty styl narodowy."

- Autor: Katarzyna Bik (http://mnk.pl/wystawy/wyspianski)

Oba teksty opisujące wystawy zaczerpnęłam bezpośrednio ze strony internetowej Muzeum Narodowego Gmach Główny. 

Już końcem obejścia drugiej wystawy, odczuwałam jak bardzo mam spuchnięte nogi, jak jestem zmęczona i przytłoczona zewsząd informacjami. Nawet nie będę oszukiwała, bardzo pobieżnie obejrzałam eksponaty. Co ciekawsze, chyba pierwszy raz spotkałam się z taką sytuacją, że dana gablota nie była opisana z wierzchu. Dopiero można było poznać tytuł danego eksponatu po sięgnięciu po ulotkę informacyjną, chociaż również nie zauważyłam, aby można było coś więcej poczytać.. Tak. Za dużo było tego wszystkiego, a przecież na sam koniec pozostała nam właśnie wystawa z Wyspiańskim w roli głównej. W tym miejscu również się przyznam do tego, że podeszłam jedynie pod te dzieła autora, które kojarzyłam z różnych kontekstów kultury i sztuki, o których miałam okazję co nieco zapoznać się na różnych szczeblach edukacji - stąd tylko wybrane kadry z wystawy;)

Poniżej, symbolicznie skadrowane kwiaty w Ogrodzie Botanicznym UJ podczas spotkania z przyjaciółką. Nie omieszkam nie pojawić się ponownie w tym uroczym miejscu, banalnie, ale zachwyciło mnie - zwłaszcza Palmiarnia!



Nie mogę powiedzieć, że wypad do Muzeum był piorunująco nudny (ale ciekawy ;D), niemniej, po raz kolejny przekonuję się o tym, że chyba mam za wąskie pole zainteresowań, skoro niemalże bez wyrzutów sumienia obeszłam te wystawy. Oczywiście, doceniam włożony w trud w zorganizowanie samej takiej wystawy, ale również każdemu autorowi powstałego z jego ręki dzieła na przestrzeni dziejów (bo to buduje tradycję, kulturę, sztukę i historię), niemniej, nie do końca dałam się porwać tejże tematyce..



W każdym razie, zdecydowanie, możliwość spotkania się i spędzania czasu w gronie rodzinnym po raz kolejny przekonuje mnie, jak rodzina jest ważna i naprawdę fajnie jest pobyć ze sobą, powymieniać się różnymi poglądami na rzeczywistość. Super sprawa.. To do następnego fotoreportażu z wypadu na miasto, czy w kraj ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Inna", czyli Zielona i Nowoczesna Warszawa z PTTK Mielec (wycieczka: 18-19.05.2019)

Podsumowanie roku 2020/ Sentymentalna podróż do fotograficznych korzeni..

Podróż Przyjaciółek do Wrocławia (wycieczka: 24-26.08.2018)