Tydzień w Szczecinie - rodzinne spotkanie (wyjazd: 6-11.08.2018)

Właściwie to nie potrafię sięgnąć pamięcią, w jakim momencie, konkretnie, od którego roku, najbliższa kuzynka mamy, a dla mnie i mojej siostry po prostu ciocia Iza, zaczęła Nas w miarę regularnie odwiedzać - to by w sumie statystycznie wypadało jedna wizyta rocznie.
W każdym razie, pod koniec każdego spotkania, w momencie pożegnania najczęściej padały słowa, które całościowo formułowały się w formę zaproszenia do siebie, czyli w stronę województwa zachodniopomorskiego.


Kiedy zerknie się na mapę, z Mielca do Szczecina jest około 800 km, zaś z Krakowa nieco mniej, ok. 670 km, biorąc pod uwagę trasę kolejową, która uwzględnia przejazd przez Katowice, Opole, Wrocław, Legnicę, Zieloną Górę i prosto już w kierunku północnym przez Gorzów Wielkopolski.


Przez wiele więc lat, zawsze pojawiała się jakaś wymówka, pretekst, usprawiedliwienie. W rezultacie kończyło się na tym, że nie podejmowaliśmy żadnych konkretnych kroków zmierzających do zorganizowania całościowo podróży na dosłownie drugi kraniec Polski. Na początku byłyśmy z siostrą po prostu młode, później podjęłyśmy naukę w liceum - tzn. związane z przygotowaniem do matury, rozjazd po Polsce, czyli wyjazd do Krakowa na studia, a niewykorzystane zaproszenie przez lata wciąż "wisiało w powietrzu".


Tak naprawdę to rok temu po raz pierwszy moja młodsza siostra miała okazję spędzić trochę więcej czasu z ciocią (która równocześnie jest jej matką chrzestną), kuzynami na ich niemalże nadmorskim terytorium, (ale od razu zaznaczam, ponieważ mapy w sposób mylący przedstawiają obszar i położenie miasta Szczecin - otóż owe miasto nie leży nad Morzem Bałtyckim!). Sposobność takowa nadarzyła się podczas trwania turnusu rehabilitacyjnego siostry w Świnoujściu. 

Rok później, czyli obecny czas, siostra wybrała się na kolejny turnus rehabilitacyjny. Zależało jej na tym, aby znaleźć się jak najbliżej morza, taka sposobność szczęśliwie się jej przytrafiła. Udało jej się zatrzymać w centrum Kołobrzegu. Postanowiła między swoimi aktywnościami wygospodarować czas na spotkanie z ciocią. Ostatecznie, po wielu niesnaskach, postanowiła tydzień wcześniej przed planowanym wyjazdem nad Morze, zatrzymać się na kilka dni w Szczecinie. Od razu podchwyciłam temat. Początkowo wahałam się nad podjęciem decyzji, ale doskonale wiedziałam, że nic nie trzyma mnie w Krakowie, żadne zobowiązania zawodowe to przede wszystkim, dlatego zapytałam się, czy mogę dołączyć w tę podróż.



Dzięki temu, 6-ego Sierpnia z siostrą wyjechałyśmy w stronę Szczecina!
Z 40 minutowym opóźnieniem, wykończone psychicznie a przede wszystkim obolałe fizycznie, z powodzeniem wjechałyśmy do miasta. Co prawda, przejeżdżając przez most zza okna rozpościerał się widok rzeki Odry, a nie Bałtyku, byłam maksymalnie zadowolona i usatysfakcjonowana tym, że po miesiącach siedzenia w domu, w końcu znajduję się w nowym miejscu, gdzie na świeżo będę mogła kolekcjonować wspomnienia.

Przy okazji transportu, pierwszy raz skorzystałam z usługi firmy FlixBus -> (https://www.flixbus.pl).
Moja planowa trasa: 7.00-15.40.

Znalezione obrazy dla zapytania flixbus

Jestem bardzo zadowolona z przejazdu, mimo opóźnienia, które wyniosło ponad 9 godzin jazdy. W autokarze było sporo miejsca między siedzeniami, co dla mnie zwłaszcza jest istotną sprawą, a biorąc pod uwagę wielogodzinny przejazd przez Polskę, to ważne, aby można było swobodnie siedzieć i nie trzymać kurczowo przy sobie nóg. Druga sprawa, bezpłatne WiFi jako podstawa każdego obecnie funkcjonującego człowieka (chociaż przyznaję, raczej dla swojej wygody i pewności korzystałam z LTE). Następnie, dostęp do WC, klimatyzacja na najwyższym poziomie - przez pół drogi jak nie więcej, okryta byłam kocykiem, byłam przemarznięta, ale mając świadomość, że na zewnątrz temperatura waha się w okolicy 30 stopni, byłam zadowolona i nawet doceniłam to lekkie mrożenie. I chyba również co istotne, cena biletu za osobę nie przekroczyła 40 zł! Dla mnie, korzystna okazja, super sprawa! Polecam.



Na pewno nie byłabym sobą, gdybym gdziekolwiek się nie wybrała, nawet w celach integracyjnych w gronie rodzinnym, a nie opracowałabym żadnego, nawet w formie roboczej, planu zwiedzania! Nie inaczej było tym razem. Zresztą, dla mnie było totalną oczywistością przygotować takowy schemat. Przygotowany plan zwiedzania był uzależniony od czasu wolnego cioci, kuzynki oraz kuzyna, a także naszego ogólnego samopoczucia i zdrowia, które dawało nam konkretnie we znaki, (bo nie wiem czy wiecie, na pewno nie, ale przyjechałyśmy z siostrą nad Pomorze, kiedy zaczęły się największe, nie do zniesienia temperatury.. Chociażby, podczas jazdy samochodem zarejestrowałam temperaturę 38 stopni na zewnątrz!)

Nie  dokończyłam w końcu myśli. Przygotowując plan zwiedzania, opracowałam go w oparciu o stronę internetową -> https://pl.tripadvisor.com, która wskazała mi ciekawe miejsca, na które warto było zawiesić oko.

Znalezione obrazy dla zapytania trip advisor

Oprócz informacji na temat cen noclegowych, pysznych restauracji, można właśnie wyszukać fajne miejsca na podstawie wydzielonych kategorii: muzeum, natura i parki, ogrody, miejsca kultu religijnego, miejsca historyczne, miejsca sztuki, miejsca architektoniczne, muzea historyczne, wojskowe, centra naukowe, zamki, pomniki i posągi, wydarzenia kulturalne.
Ja jednak najczęściej i zdecydowanie wybieram miejsca z tzw. charakterystycznych miejsc i obiektów, które są zbieraniną tych poszczególnych miejscówek z wcześniej wymienionych kategorii, ale wyżej ocenionymi i chętniej oglądanymi przez użytkowników tzw. najlepsze atrakcje.


Mój pobyt w Szczecinie, zgodnie z powyższym tytułem fotoreportażu miał miejsce w terminie 6-11 sierpnia 2018 r., niemniej, trzeba zaznaczyć, że pierwszego dnia przyjechałyśmy do miasta w porze popołudniowej, a z miasta wyjeżdżałam w porze rannej, koło 10. Po matematycznych kalkulacjach wychodzi, że do właściwej i konkretnej dyspozycji miałam tylko 4 dni, aby obejrzeć interesujące mnie atrakcje turystyczne! 

Jak wcześniej napomknęłam, na pewno dostrzegacie różnicę, kiedy wyjeżdżacie w trasę z konkretnie opracowanym planem zwiedzania i po prostu wedle kolejności realizujecie kolejne punkty A-Z, od wyjazdu głównie do rodziny, podczas którego to realizujecie dane punkty. Wszystko jest płynne, zmienia się w czasie. Po prostu występują różne zależne, czynniki, z którymi należy się zmierzyć i odpowiednio do tego dostosować plan, nie inaczej - czyli właśnie, praca cioci, praca kuzyna, zdrowie i samopoczucie członków rodziny, a w szczególności warunki pogodowe na zewnątrz (wysoka temperatura).

Poniżej znajdziecie fotografie z krótkim opisem miejsc, w których znaleźliśmy się mimo naprawdę niekorzystnych warunków pogodowych.

I dzień - forma objazdowa po mieście. Ciocia wraz z kuzynką zabrały Nas na generalną przejażdżkę po mieście ze wskazaniem popularnych miejsc do zwiedzenia w Szczecinie, opowiadając w kilku zdaniach i ciekawie o danym obiekcie. Udało Nam się na krótką chwilę opuścić pojazd i przejść fragmentem Trasy Szczecińskiej.

1) Zamek Książąt Pomorskich





- Siedziba Gryfitów, dynastii książąt pomorskich. Pierwsza siedziba książęca na Wzgórzu Zamkowym została zbudowana przez księcia Barnima III (tzw. Kamienny Dom). W XVI w. zamek uzyskał formę renesansowej rezydencji. W czasie działań wojennych uległ znacznym zniszczeniom. Obecna forma zamku to efekt powojennej odbudowy. 
Dziś Zamek jest siedzibą Urzędu Marszałkowskiego oraz instytucji kultury: opery, muzeum, galerii.



2) Ratusz Staromiejski + Rynek Sienny




- Neogotycki gmach wybudowany w latach 1875-1879 na potrzeby władz miejskich; tutaj urzędowali najsłynniejsi nadburmistrzowie Szczecina: H. Haken, F. Ackermann. Odbudowany w stylu gotyckim. Obecnie mieści Muzeum Miasta Szczecina.



3) Filharmonia im. Mieczysława Karłowicza



- Jej nowy gmach został zaprojektowany przez hiszpańskich architektów ze studia Barozzi Veiga.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                         
II dzień - w tym dniu ciocia nie mogła nam towarzyszyć podczas wyjścia na miasto z powodu obowiązków zawodowych, dlatego, we trzy dziewczyny, czyli ja, siostra i kuzynka pokonałyśmy pieszo kolejny fragment turystycznej trasy miasta, ale na tych trzech miejscach musiałyśmy zakończyć spacer. Tego dnia w szczególności wysoka temperatura dała nam w kość!

1) Muzeum Narodowe w Szczecinie



Budynek zajmuje centralne miejsce w kompleksie Wałów Chrobrego. Został wybudowany w latach 1907-1913 według projektu Wilhelma Meyer Schwartau, od 1913 r. znajdowało się tam Muzeum Miejskie. Obecnie zaś - Muzeum Morskie oraz Teatr Współczesny.

Podczas wizyty w muzeum udało nam się obejrzeć prawie wszystkie wystawy stałe (z wyjątkiem dwóch) w cenie jednego biletu ulgowego, którego cena w postaci symbolicznej 1 zł od osoby nieźle mnie zaskoczyła!

Wystawy stałe:

- "Antyczne korzenie Europy. Szczecińska kolekcja Dohrnów"







- "W afrykańskiej wiosce":





"W przedwojennym Muzeum znajdowała się kolekcja artefaktów ludów pozaeuropejskich (w tym również afrykańskich), zgromadzona z inicjatywy Georga Buschana. W polskim Szczecinie zainteresowanie Afryką pojawiło się pod koniec 50. XX wieku wraz z uruchomieniem przez Polską Żeglugę Morską linii zachodnioafrykańskiej. Dzięki temu 1962 r., w celu nawiązania współpracy naukowo-muzealnej, szczecińscy muzealnicy wyruszyli do Afryki.. Powstały unikatowe zbiory monograficzne ilustrujące kultury z Mali, Kamerunu, Sudanu, Beninu, Burkina Faso, Wybrzeża Kości Słoniowej.


a) "Sztuka Afryki - między maską a fetyszem"







"Sztuka w Afryce jest nierozerwalnie związana ze sferą wierzeń, religii, tajemniczych, często ezoterycznych rytuałów. Afrykaninowi otaczający go świat jawi się jako groźny i obcy, zaludniony przez złe moce i ludzi, którym są one podporządkowane. Nie da się w nim przeżyć bez pomocy własnych "sił nadprzyrodzonych" - fetyszy i figurek przodków, składanych ofiar, określonych sposobów zachowania. Dzięki nim można zapewnić sobie spokojne życie, obfite plony, liczne potomstwo, uwolnić się od choroby czy nawet śmierci.
Obok licznych figurek na wystawie zaprezentowano maski wraz z pełnymi strojami.

(kuratorzy wystawy: Jacek Łapott, Ewa Prądzyńska)

b) "Dzieci magii. Afrykańskie lalki i marionetki/ Kolekcja Oleńki Darkowskiej-Nidzgorski i Denisa Nidzgorski-Gordier"



"Teatr Lalek w Afryce jest zjawiskiem zupełnie innym niż to, które znamy z naszych europejskich realiów. Repertuar lalkarzy afrykańskich nie ma wyraźnej formy dramatycznej. Przedstawienia stanowią przeważnie krótkie scenki, łączące w sobie taniec i muzykę. Często są zupełnie spontaniczne i nieprzewidywalne.






Lalki pełnią różne funkcje w społecznościach afrykańskich. Wspierają zmagania z bezpłodnością kobiet, zapewniają urodzaj ziemi. Biorą udział w rozstrzyganiu lokalnych konfliktów, pomagają wydawać wyroki, występują w obrzędach wróżbiaraskich, umożliwiają przepowiadanie przyszłości. Znajdują też zastosowanie w magii terapeutycznej, rytuałach inicjacyjnych, kulcie przodków, obrzędach pogrzebowych. Są pośrednikami między bogami, przodkami a ludźmi, którzy zmagają się z przeciwnościami losu. Przez swoje zdolności do ożywania, lalki są nieustannie zawieszane pomiędzy życiem a śmiercią. Mogą też służyć po prostu rozrywce.

Na wystawie zaprezentrowano lalki teatralne z: Mali, Nigru, Nigerii, Wybrzeża Kości Słoniowej, Togo, Beninu, Ghany, Rwandy, Tanzanii, Demokratycznej Republiki Konga, Tunezji, Kamerunu, Gabonu, Konga.

(kurator wystawy: Ewa Prądzyńska)

+ wystawa czasowa:

pt."Panoramiczny happening morski Tadeusza Kantora w fotografii Eustachego Kossakowskiego z rozwinięciem, na biorących w nim udział: Edwarda Krasińskiego, Jerzego Beresia i Stanisława Fijałkowskiego"




(jako jedna z pierwszych akcji performatywnych w Polsce w latach 60. XX wieku, jako największe i najbardziej złożone widowisko zrealizowane w plenerze, scena dyrygowania falami morskimi*/ jako ikona sztuki nowoczesnej europejskiej po 1945 r.)

* - gest intelektualnej wolności, akt niezależności i kreacji, w którym jednostka jest podmiotem a nie przedmiotem.

+ pt."Inspirowani naturą - rękodzieło Indian Amazonii. W hołdzie Borysowi Malkinowi*"








* - polski kolekcjoner, etnolog i badacz kultur Ameryki Łacińskiej. W latach 1953-1994 uczestniczył w kilkudziesięciu wyprawach dokumentujących życie 42 grup etnicznych. Poświęcił się antropologii "naglącej", dziedzinie badań zajmującej się natychmiastową rejestracją i analizą zagrożonych zanikiem kultur.

2) Wały Chrobrego + fontanna







- jedne z najpiękniejszych tarasów widokowych w Europie. Można z nich obserwować rozległą panoramę na Odrę i port. Mają 500 metrów i leżą 19 metrów nad poziomem brzegu odrzańskiego. W południowej części Wałów znajduje się siedziba Akademii Morskiej oraz budynek, w którym mieści się Teatr Współczesny i Muzeum Narodowe. 

U podnóża Wałów znajduje się fontanna zdobiona figurami Jana z Kolna i Wyszaka oraz dwie wysokie kolumny stylizowane na latarnie morskie.



3) Plaża/ Wyspa Grodzka
- polecam udać się tam porą wieczorową, gdzie tętni życie! Niestety, ja takowej okazji nie miałam :(


Łasztownia

4) Punkt widokowy miasta

Dotarcie do tego miejsca zawdzięczam kuzynowi, który zabrał nas na wieczorną przejażdżkę po miejscach, o których nie pisze się w oficjalnych przewodnikach ;)




5) Stocznia Szczecińska





W tym miejscu również składam najserdeczniejsze podziękowania kuzynowi, który odblokował we mnie strach przed wykonywaniem fotografii w nocnym świetle, bo też nigdy takowe dobre mi nie wychodziły, a tamtego wieczora miałam doskonałą okazję, aby poćwiczyć w plenerze przy bardzo dobrym oświetleniu architektury ;) Dzięki temu szybkiemu przyswojeniu wiedzy, mogłam swobodnie działać w ostatnim dniu wyjazdu w czasie  pokazu fajerwerków wieczorową porą ;)

6) krótki spacer przez park Kasprowicza




+ pomnik Czynu Polaków


(* - wzniesiony w 1979 r. - trzy zrywające się do lotu orły mają symbolizować trzy pokolenia szczecinian)   

Zdecydowanie i koniecznie chciałabym raz jeszcze powrócić do tego miejsca za dnia, aby sfotografować jego magię, podobnie jak ma to miejsce w przypadku Alei Platanowców przy Jasnych Błoniach (zwłaszcza porą wiosenną, kiedy kwitną krokusy - istne magiczne połączenie dla mych zmysłów!)




III dzień

1) Szczecińskie Podziemne Trasy Turystyczne
- Największy cywilny schron w Polsce z okresu II WŚ znajduje się pod szczecińskim dworcem kolejowym, na głębokości około 5 pięter. Zbudowany ze zbrojonego betonu schron mógł pomieścić do 5 tyś. osób. Po przejęciu go przez Polaków w niedługim czasie został zaadaptowany na schron przeciwatomowy. Do początku lat 90. XX wieku odbywały się w nim szkolenia obrony cywilnej.

Zwiedzający mają do wyboru dwie trasy tematyczne: "II Wojna Światowa" i "Zimna Wojna". W tym roku udało Nam się przejść przez pierwszą trasę. Na drugą przyjdzie jeszcze czas ;')

IV dzień

Dzięki uprzejmości cioci (w sumie na moją również prośbę), zostałyśmy we trzy dziewczyny zabrane nad Morze Bałtyckie do miejscowości Dziwnówek.

Ciocia wykorzystała ten czas na odpoczynek po nocnej zmianie, dziewczyny podobnie, postanowiły ten czas wykorzystać dla siebie na plaży - kuzynka, bo miała nadwyrężoną nogę, siostra zdezerterowała, ponieważ wiedziała, że po wyjeździe przez dwa tygodnie będzie miała Bałtyku pod dostatkiem.
Ja zaś ruszyłam ze swoim aparatem wzdłuż brzegu. Jak domyślacie się już, postanowiłam ten dany mi czas wykorzystać produktywnie. Wykonałam kilka ujęć plaży oraz morskiej wodzie. Ciężko było fotografować na czysto otaczające mnie pejzaże. Mimo pogorszenia pogody, zainteresowanie odpoczynkiem na plaży przez innych ludzi wcale nie było takie małe ;)





Dlaczego na moją prośbę? Na odpowiedź składają się dwa aspekty:
1) Przykro nie skorzystać z okazji chociażby chwilowego pobycia nad Bałtykiem, kiedy trasa ze Szczecina do Dziwnówka zajęła Nam lekko ponad godzinę jazdy w porównaniu do odległości dzielącej mnie nad Morze jadąc prosto z Krakowa,
2) Ostatni raz nad Morzem Bałtyckim miałam przyjemność być ponad 6 lat temu, a punkt widzenia, doświadczania i przeżywania otaczającego mnie świata zmienił się diametralnie, a raczej powiedziałabym, że tylko pogłębił, oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Dlatego z większą radością oczekiwałam na ten wypad.

Akuratnie, w ostatni dzień pobytu Słońce schowało się między chmurami, temperatura spadła o połowę, także to był niemały szok dla organizmu. Zresztą, również po fotografiach widać zachmurzenie i nieśmiało przebijające się słońce.

Fotografie Morza Bałtyckiego:






Pobyt nad Morzem zamknął mój przygotowany oficjalny plan zwiedzania.
W przeddzień mojego wyjazdu, wybrałyśmy się z kuzynką i jej bratem oraz siostrą na późnowieczorny XI Międzynarodowy Festiwal Sztucznych Ogni "PyroMagic 2018".

Tak bawił się Szczecin w sierpniową noc! A ja czułam jakbym przeżywała Nowy Rok na nowo, w innej, letniej i ciepłej odsłonie ;)







Niesamowicie cieszę się, że udało mi się zobaczyć oraz zwiedzić prawie w całości miejsca, na których szczególnie mi zależało. Na pewno, kiedy tylko uda mi się ponownie zawitać w strony województwa zachodniopomorskiego, chciałabym dotrzeć do pozostałych miejsc.
Na pewno jest to Park Kasprowicza, warunkiem koniecznym jest pora za dnia!, następnie i obligatoryjnie, świat roślin, tym razem kwiatów, czyli Ogród Różany oraz miejsca historyczne, związane z tematyką II Wojny Światowej - Muzeum Narodowe: Centrum Dialogu Przełomy oraz chciałabym przejść drugą trasę "Zimna Wojna" szczecińskimi podziemiami.




Wyjazd do Szczecina był dla mnie ważny z dwóch powodów..
Przede wszystkim, udało mi się z powodzeniem wyjechać na tydzień na przeciwległy kraniec Polski i zwiedzić w większości obiekty, które w szczególności mnie zainteresowały. A dwa, i to jest właściwy argument, ten wyjazd był dla mnie ważny, ponieważ mogłam tak naprawdę, chociaż wiadomo, że nie całkowicie ze względu na ograniczoną ilość czasu, spotkać się i spędzić czas z rodziną.





Co śmieszniejsze, bardzo szybko otworzyłam się na relacje z kuzynką, którą widziałam tylko raz w życiu w swoim rodzinnym domu i wtedy nawet nie miałyśmy okazji zamienić ze sobą słowa! To jest dla mnie zaskoczenie.
Gdzieś diametralnie zniknęła bariera, którą dopiero zaufanie i poczucie bezpieczeństwa umożliwiają otworzenie siebie, swojego serca na drugą osobę. Fakt, że to rodzina absolutnie nie miał znaczenia, naprawdę. Nie czułam presji z tym związanej, przykładowo, że muszę na siłę otworzyć się i jakoś ze sztucznym uśmiechem na twarzy przetrwać ten wyjazd. Absolutnie tak nie było! Już pierwszego wieczora usiadłam z kuzynką na kanapie i rozmawiałyśmy do późnych nocnych godzin. Nie czułam dzielącej nas sporej różnicy wieku. Naprawdę, dla mnie to było niesamowite doświadczenie, ale też nie będzie dla Was zaskoczeniem, że wspólne czynniki, barwy tworzą kompozycję, co oznacza, że szybko z Krystyną znalazłyśmy wspólne pole do przebierania w różnorodnych tematach.




W ogóle, niesamowicie czułam się rodzinnie, tak dobrze, z pełnym poczuciem bezpieczeństwa, jak u u siebie w domu. I dostrzegłam również podobne poczucie humoru, podejście do spraw, niesamowite otwarcie się, chęci do rozmowy, zrozumienie, że na chwilkę człowiek chce pobyć sam ze swoimi myślami. I ta emocjonalność, wrażliwość. Uważam, że charakterem jesteśmy do siebie podobne, dzięki temu tak bardzo dobrze się czułam i owocnie spędziłam czas. No kurczę, takiego luzu w towarzystwie rodziny (nie mam na myśli tej najbliższej) to jeszcze nigdy nie czułam. Po prostu, byłam wśród swoich, czułam się swobodnie, tak jak jak chciałam i lubię.
Dlatego szczególne podziękowania za ten rewelacyjny czas w szczególności należą się kuzynce, cioci oraz kuzynowi, który mimo własnych zobowiązań zawodowych zabrał nas na alternatywne poznanie Szczecina.

Trochę prywatnych kadrów.











Chciałabym to powtórzyć.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Inna", czyli Zielona i Nowoczesna Warszawa z PTTK Mielec (wycieczka: 18-19.05.2019)

Podsumowanie roku 2020/ Sentymentalna podróż do fotograficznych korzeni..

Podróż Przyjaciółek do Wrocławia (wycieczka: 24-26.08.2018)