The Capital of Poland - Warsaw (wycieczka 5-7.09.2017) - część IV
Z Pamiętnika - 7 Września
Przed nami ostatni dzień podróży. Na ten dzień przeznaczyłyśmy czas wyłącznie na dwa miejsca, ale konkretne jeśli chodzi o ich bogactwo materiałowe, ilość eksponatów oraz wystaw. Dwa wspomniane miejsca to: Centrum Nauki Kopernik oraz Muzeum Wojska Polskiego.
CNK miałam przyjemność zwiedzenia kilka lat temu. Niemniej, nie udało mi się w całości obejrzeć tego miejsca. Jeśli tak było, nie byłam tego świadoma, ponieważ wydawało mi się, że zgubiłam babcię, ale w ostatecznym rozrachunku to ja pozostałam na lodzie i błądziłam po Centrum w obawie, że jak babcia gdzieś straci orientację w terenie, to nie będzie wesoło..
Generalnie, przejście przez Centrum oraz zapoznanie się i poeksperymentowanie trwa od 3-5 godzin. Nie ma określonego sposobu zwiedzania. Każdy indywidualnie planuje torowanie swojej trasy. Warto też wiedzieć, że w tym miejscu nie ma przewodników, zaś są animatorzy (ubrani w czerwonych koszulkach oznaczonych logo Centrum).
Jeszcze jedno, warto bilet zamówić przed czasem na konkretny termin oraz godzinę - w formie online (obowiązkowe założenie konta) lub też istnieje możliwość rezerwacji bezpośrednio przy kasie (bez gwarancji dostania się do Centrum lub stojąc w długiej kolejce) albo telefonicznie.
INFORMACJA:
♦ adres: ul. Wybrzeże Kościuszkowskie 20
♦ cena biletu: 18 zł (ulgowy), normalny - 27 zł, rodzinny - 72 zł
Więcej tutaj: http://www.kopernik.org.pl
Jakie są wystawy w Muzeum? Czasowa: Obecnie do 12.11. "Płyn lub giń", gdzie doświadczyłam ucieczki po tonącym statku (nie lada wyzwanie!) oraz stałe: "Korzenie cywilizacji", "Bzzz!", "RE: generacja" - w moim odczuciu najlepsze miejsce, w którym wiele mogę dowiedzieć się o sobie: emocje, uczucia, wątpliwości etyczne, role społeczne, mechanizmy kultury masowej, polityka, media, reklama; "Człowiek i środowisko" - również bardzo interesująca możliwości i ograniczenia ludzkiego ciała, zmysły, czas i funkcjonowanie"; "Nowy Świat w Ruchu" - na tej wystawie zderzycie się z następującą grupą tematyczną: prąd, magnetyzm, fale i drgania, żyroskopy, bezwładność, płyny (ciecze, gazy), maszyny proste, kosmos, zjawiska chaotyczne; "Strefa Światła" - iluzje optyczne różnego rodzaju, formy promieniowania elektromagnetycznego; "Majsternia" - wyzwania inżynieryjne, naukowe, logiczne za pomocą przedmiotów codziennego użytku.
Więcej, możecie zajrzeć do laboratorium tematycznych (obowiązują oddzielne zapisy i zakupy biletów): chemiczne, biologiczne, fizyczne, robotyczne oraz dwa teatry: robotyczny oraz wysokich napięć.
W międzyczasie można nabrać energii, odpocząć i coś przekąsić, coś zakupić, są to miejsca: sklepik Science Stories, Bistro Wiem, Kawiarnia Blue Sky oraz kącik wypoczynkowy.
W międzyczasie można nabrać energii, odpocząć i coś przekąsić, coś zakupić, są to miejsca: sklepik Science Stories, Bistro Wiem, Kawiarnia Blue Sky oraz kącik wypoczynkowy.
Jak widzicie, w tym miejscu dużo się dzieje! Nie można narzekać na nudę. Mnie wiele uciechy i frajdy dały eksperymenty, doświadczenia, które sama mogłam wykonywać, a było ich naprawdę sporo. Wiele zjawisk mnie zachwycało, pochłaniało, ponieważ pewnych rzeczy sama rozumem nie potrafię pojąć - iście, sama magia!
A nawet przez chwilę mogłam być panią położną!
PS: Moim zdaniem, wyjątkowo w tym miejscu można odpuścić sobie wykonywanie zdjęć, naprawdę! Warto w tym czasie maksymalnie skupić się na odkrywaniu, nauce, eksperymentowaniu, a przede wszystkim, dobrej zabawie, polecam ;)
Drugie miejsce tematycznie kompletnie odbiega od tego pierwszego. Właściwie, na prośbę Madzi udałyśmy się do Muzeum Wojska Polskiego. Udało nam się skorzystać z darmowego wejścia (obowiązkowe pobranie darmowego biletu przy kasie), które obecnie przypada w czwartki, wcześniej takowe wejście możliwe było w niedzielę. Zdążyłyśmy na ostatnią chwilę przed ostatnim możliwym wejściem. Na początku zwiedzanie rozpoczęłyśmy od dziedzińca, na którym były ustawione samoloty, helikoptery, działa, czołgi oraz niestety, inne pojazdy dla mnie w nazewnictwie konkretnym obce.
Więcej informacji: http://www.muzeumwp.pl/informacje.php
INFORMACJA:
♦ adres: ul. Al. Jerozolimskie 3
♦cena biletu: 8 zł (bilet ulgowy), normalny - 15 zł, darmowe wejście - czwartek: 10.00-16.00
Z racji mojego braku wiedzy, ale też braku zainteresowania tematyką maszyn i broni wojskowej, pozostało mi nieco obojętne przejście przez wewnętrzne wystawy muzeum :( Niemniej, powiem Wam, że układ tego miejsca bardzo pozytywnie mnie zaskoczył - pełna chronologia począwszy od czasów starożytnych, właściwie kończąc na obecnych. W sumie, najwięcej czasu spędziłam na obejrzeniu umundurowania wojskowego od czasów XVIII wieku do kolejnych Powstań oraz Wojny Światowej.
Na wejście do Muzeum w środku nie zabrałam już ze sobą lustrzanki - z racji odczuwanego bólu w karku od jej wczesnego dźwigania oraz z racji, że czasowo maksymalnie byłyśmy ograniczone, a zależało nam na obejrzeniu jak największej ilości ekspozycji muzealnej.
Kilka przykładowych ujęć z ekspozycji w środku Muzeum:
Więcej zdjęć strojów, z tego miejsca również na profilu instagramowym:
Oraz kadry maszyn militarnych - ekspozycja zewnętrzna:
Na koniec, podsumowanie wyjazdu, czyli czego zdołałam się nauczyć podczas tej trzydniowej wycieczki.
1) Moje obserwacje dotyczące (funkcjonowania w mieście) miasta:
- Warszawa to ogroomne miasto, pełno imponujących szklanych Skyscrapers o różnych formach (a przemieszczałam się w znacznej mierze w okolicach samego Centrum!),
- tramwaje są żółto - czerwone, na swojej "obudowie" nie znajdziecie żadnych reklam (z tego tytułu uważam je za wyjątkowe), chyba że takowych "innych" nie dostrzegłam. Co więcej, podjeżdżają dwa i równocześnie działają, a nie jak w Krk, jeden podjeżdża i na jego miejsce wchodzi kolejny..
- przystanki tramwajowe opatrzone są nazwą oraz jego numerem, oznacza to, że jedna nazwa przystanku może być myląca, ponieważ ten sam przystanek, ale z innym numerem znajduje się na przeciwległej ulicy,
- napis danego przystanku przy wiacie znajduje się równolegle do parkującego tramwaju, także zdarzyła się sytuacja, kiedy trzeba było wpakować się w tłum wychodzących ludzi po to, aby odczytać, czy dotarło się na właściwy przystanek - podobnie jest z numerami tramwajów ;(
- dla osób, które przyjeżdżają po raz pierwszy: bez nawigacji, aplikacji jakdojadę oraz powerbanka do podładowania telefonów - ani rusz, absolutna podstawa!,
- na samym początku warto odnaleźć automat z biletami (są to budki biało - czerwone) oraz warto zakupić bilet dobowy. Jeśli przysługuje Wam ulga studencka (51%) kupujecie bilet w cenie 7,50 zł. Bilet ważny jest w momencie skasowania,, traci ważność najczęściej następnego dnia o godzinie, w której został on skasowany poprzedniego dnia,
- Ciekawa obserwacja: bilety, które oddajesz do skasowania w pojeździe są "połykane" przez automat, ale spokojnie, zwracane. Na drugiej stronie biletu masz podpowiedź odnośnie dokładnej godziny, kiedy powinieneś opuścić pojazd. Jeśli zaś kupujesz bilet wewnątrz pojazdu - nie musisz już go kasować.
- Druga ciekawostka: siedzenia w tramwajach są ustawione pojedynczo po obu stronach (przynajmniej tak się spotkałam) oraz pod kątem, wydaje mi się, że w ten sposób wygodniej się siedzi a na pewno prowadzi konwersację z rozmówcą :D Trochę na krzyż, tak na opak ;)
- trzeba trochę pobłądzić, jeśli chodzi o poszukiwanie konkretnie interesującego cię sklepu o danej tematyce, czasami znajduje się na końcu długo ciągnącej się ulicy,
- poruszając się komunikacją miejską - warto wszędzie rozglądać się oraz rejestrować w głowie punkty orientacyjne, charakterystyczne (np. w razie zgubienia się, chęci powrotu do punktu bazowego)
- napis danego przystanku przy wiacie znajduje się równolegle do parkującego tramwaju, także zdarzyła się sytuacja, kiedy trzeba było wpakować się w tłum wychodzących ludzi po to, aby odczytać, czy dotarło się na właściwy przystanek - podobnie jest z numerami tramwajów ;(
- dla osób, które przyjeżdżają po raz pierwszy: bez nawigacji, aplikacji jakdojadę oraz powerbanka do podładowania telefonów - ani rusz, absolutna podstawa!,
- na samym początku warto odnaleźć automat z biletami (są to budki biało - czerwone) oraz warto zakupić bilet dobowy. Jeśli przysługuje Wam ulga studencka (51%) kupujecie bilet w cenie 7,50 zł. Bilet ważny jest w momencie skasowania,, traci ważność najczęściej następnego dnia o godzinie, w której został on skasowany poprzedniego dnia,
więcej tutaj: http://www.ztm.waw.pl/?c=110
- Ciekawa obserwacja: bilety, które oddajesz do skasowania w pojeździe są "połykane" przez automat, ale spokojnie, zwracane. Na drugiej stronie biletu masz podpowiedź odnośnie dokładnej godziny, kiedy powinieneś opuścić pojazd. Jeśli zaś kupujesz bilet wewnątrz pojazdu - nie musisz już go kasować.
- Druga ciekawostka: siedzenia w tramwajach są ustawione pojedynczo po obu stronach (przynajmniej tak się spotkałam) oraz pod kątem, wydaje mi się, że w ten sposób wygodniej się siedzi a na pewno prowadzi konwersację z rozmówcą :D Trochę na krzyż, tak na opak ;)
- trzeba trochę pobłądzić, jeśli chodzi o poszukiwanie konkretnie interesującego cię sklepu o danej tematyce, czasami znajduje się na końcu długo ciągnącej się ulicy,
- poruszając się komunikacją miejską - warto wszędzie rozglądać się oraz rejestrować w głowie punkty orientacyjne, charakterystyczne (np. w razie zgubienia się, chęci powrotu do punktu bazowego)
2) "Nauczka" - doświadczenie:
- okazuje się, że w tak ogromnym mieście, milionowym, można w okolicy centrum znaleźć tani, nieskomplikowany nocleg, w którym można spędzić spokojną nocleg, bez doświadczenia hałasów z głównej ulicy, przy której takowo też nocowałyśmy ;P,
Przed wyjazdem zorientuj się, jak dojechać do hostelu, do tych początkowych miejsc, do których chcesz dotrzeć - fajnie mieć ogólne pojęcie, gdzie tak w ogóle się znajdujesz, w jakiej dzielnicy miasta,
- wygodna, poręczna walizka (nie torba) + pakowny, wygodny plecak,
- dooza cierpliwości i wytrwałości, zwłaszcza, kiedy przyjeżdżasz po raz pierwszy, niczego i nikogo nie znasz; jesteś skazany na niemalże samotne przetrwanie,
Miej zarys planu swojej wycieczki, wiadomo, niektóre wyjścia do miejsc mogą obsunąć się w czasie np. z powodu Twojego zagubienia się w mieście, ale warto mieć punkt wyjściowy,
- zadbaj przy poszukiwaniu noclegu o darmowe WiFi,
- warto zakupić odpowiednio z wyprzedzeniem czasu bilety komunikacyjne (z KRK-Warszawa Centralna udało mi się dotrzeć w lekko ponad 2h pociągiem),
Podobnie jeśli chodzi o wcześniejszą rezerwację biletów do konkretnych miejsc - jeśli istnieje taka możliwość, skorzystaj! Dzięki temu unikniesz niepotrzebnego oczekiwania w kolejkach do kas biletowych,
- na miejscu od razu warto wybadać sytuację odnośnie miejsca i czasu powrotu - dworzec - stanowiska, perony/ aby przypadkiem nie odjechać w przeciwnym kierunku!,
- obserwacja,
- odważne pytanie ludzi o konkretne miejsca, a nie próbowanie załatwiania wszystkiego na własną rękę; nieszczęśliwy koniec historii gwarantowany,
itp..
Powiem tak...
Mimo że każdego dnia najadłam się ogromnych stresów w związku z brakiem poczucia właściwej orientacji w terenie, to nie żałuję kompletnie, że wybrałam się w taką podróż, naprawdę! Swoje zobaczyłam - chociaż przyznaję, nasz wypad powinien być rozłożony w czasie bardziej na spokojnie aniżeli "na wariata". Miałyśmy do zobaczenia wiele większych ośrodków przy sporym ograniczeniu czasowym. Właściwie biegałyśmy z jednego miejsca na kolejne, nie mając chwili na to, aby złapać oddech i faktycznie rozejrzeć się coś więcej wokół siebie. Dodatkowo, gubienie się, mylenie przystanków, czy niewiedza związana z tym, gdzie tak właściwie jesteśmy - tylko kurczyła nasz i tak napięty czas poświęcony na obejrzenie danego miejsca. Dopiero po zwiedzeniu wszystkiego mogłyśmy złapać oddech, usiąść - ta czynność, a raczej jej brak bardzo nas ucieszyła, nasze stopy zwłaszcza! :D
Jak zdążyliście poczytać, przeglądnąć - w ciągu tych trzech dni sporo się działo, naprawdę! Nie udało nam się do wszystkich planowo miejsc zajrzeć, a nawet spacer po Łazienkach nie był tak zachwycający - po ciemku, w towarzystwie akompaniującego deszczu.. Niemniej, kiedy ten pierwszy stres odszedł, związany z totalną dezorientacją, bieganiem gdzie popadnie - zaczęłam się dosłownie śmiać, naprawdę! Przyszła do mnie ta myśl - Raz się Żyje. Odstawiłam obawy, stres, nerwy.. I zaczęłam czerpać to, co było mi dane, naprawdę. To była moja tak naprawdę pierwsza samodzielna podróż (bez nikogo z rodziny ani nikogo, kto z góry zorganizował mi ten czas) i super, cieszę się, że mogłam coś takiego przeżyć, nawet to, że zgubiłam się. Przez ten czas zdążyłam nauczyć się wiele. I tak, podpisuję się pod tym mądrym przemyśleniem - podróże uczą, kształcą naszą osobowość. Błądzenie przecież też gdzieś prowadzi. Do różnych celów. Polecam, więc takie zagubienie się - w sumie pod warunkiem, że nie jesteście totalnie skazani na samotne towarzystwo ;D Bo we dwójkę na pewno raźniej.
Może w późnym wieku rozpoczęłam samodzielne jeżdżenie, organizowanie harmonogramu zwiedzania, który kiedyś miałam podłożony gotowy pod nos, ale.. przynajmniej przez te lata zdążyłam nauczyć się obserwacji, ostrożności.. Planowanie podróży jest przyjemne, wciągające, intrygujące, ale będąc na miejscu wpadasz w nową, nieznaną Ci rzeczywistość, która niekoniecznie będzie szła Tobie na rękę - ot, zadanie dla Ciebie, odnaleźć się w niej i nie popaść w zachowania destrukcyjne.
Przed wyjazdem zorientuj się, jak dojechać do hostelu, do tych początkowych miejsc, do których chcesz dotrzeć - fajnie mieć ogólne pojęcie, gdzie tak w ogóle się znajdujesz, w jakiej dzielnicy miasta,
- podstawa:
GPS (nawigacja), aplikacja jakdojadę.pl przestawiona na odpowiednie miasto, powerbank - TOTAL MUST HAVE!!
- wygodna, poręczna walizka (nie torba) + pakowny, wygodny plecak,
- dooza cierpliwości i wytrwałości, zwłaszcza, kiedy przyjeżdżasz po raz pierwszy, niczego i nikogo nie znasz; jesteś skazany na niemalże samotne przetrwanie,
Miej zarys planu swojej wycieczki, wiadomo, niektóre wyjścia do miejsc mogą obsunąć się w czasie np. z powodu Twojego zagubienia się w mieście, ale warto mieć punkt wyjściowy,
- zadbaj przy poszukiwaniu noclegu o darmowe WiFi,
- warto zakupić odpowiednio z wyprzedzeniem czasu bilety komunikacyjne (z KRK-Warszawa Centralna udało mi się dotrzeć w lekko ponad 2h pociągiem),
Podobnie jeśli chodzi o wcześniejszą rezerwację biletów do konkretnych miejsc - jeśli istnieje taka możliwość, skorzystaj! Dzięki temu unikniesz niepotrzebnego oczekiwania w kolejkach do kas biletowych,
- na miejscu od razu warto wybadać sytuację odnośnie miejsca i czasu powrotu - dworzec - stanowiska, perony/ aby przypadkiem nie odjechać w przeciwnym kierunku!,
- obserwacja,
- odważne pytanie ludzi o konkretne miejsca, a nie próbowanie załatwiania wszystkiego na własną rękę; nieszczęśliwy koniec historii gwarantowany,
itp..
Powiem tak...
Mimo że każdego dnia najadłam się ogromnych stresów w związku z brakiem poczucia właściwej orientacji w terenie, to nie żałuję kompletnie, że wybrałam się w taką podróż, naprawdę! Swoje zobaczyłam - chociaż przyznaję, nasz wypad powinien być rozłożony w czasie bardziej na spokojnie aniżeli "na wariata". Miałyśmy do zobaczenia wiele większych ośrodków przy sporym ograniczeniu czasowym. Właściwie biegałyśmy z jednego miejsca na kolejne, nie mając chwili na to, aby złapać oddech i faktycznie rozejrzeć się coś więcej wokół siebie. Dodatkowo, gubienie się, mylenie przystanków, czy niewiedza związana z tym, gdzie tak właściwie jesteśmy - tylko kurczyła nasz i tak napięty czas poświęcony na obejrzenie danego miejsca. Dopiero po zwiedzeniu wszystkiego mogłyśmy złapać oddech, usiąść - ta czynność, a raczej jej brak bardzo nas ucieszyła, nasze stopy zwłaszcza! :D
Jak zdążyliście poczytać, przeglądnąć - w ciągu tych trzech dni sporo się działo, naprawdę! Nie udało nam się do wszystkich planowo miejsc zajrzeć, a nawet spacer po Łazienkach nie był tak zachwycający - po ciemku, w towarzystwie akompaniującego deszczu.. Niemniej, kiedy ten pierwszy stres odszedł, związany z totalną dezorientacją, bieganiem gdzie popadnie - zaczęłam się dosłownie śmiać, naprawdę! Przyszła do mnie ta myśl - Raz się Żyje. Odstawiłam obawy, stres, nerwy.. I zaczęłam czerpać to, co było mi dane, naprawdę. To była moja tak naprawdę pierwsza samodzielna podróż (bez nikogo z rodziny ani nikogo, kto z góry zorganizował mi ten czas) i super, cieszę się, że mogłam coś takiego przeżyć, nawet to, że zgubiłam się. Przez ten czas zdążyłam nauczyć się wiele. I tak, podpisuję się pod tym mądrym przemyśleniem - podróże uczą, kształcą naszą osobowość. Błądzenie przecież też gdzieś prowadzi. Do różnych celów. Polecam, więc takie zagubienie się - w sumie pod warunkiem, że nie jesteście totalnie skazani na samotne towarzystwo ;D Bo we dwójkę na pewno raźniej.
Może w późnym wieku rozpoczęłam samodzielne jeżdżenie, organizowanie harmonogramu zwiedzania, który kiedyś miałam podłożony gotowy pod nos, ale.. przynajmniej przez te lata zdążyłam nauczyć się obserwacji, ostrożności.. Planowanie podróży jest przyjemne, wciągające, intrygujące, ale będąc na miejscu wpadasz w nową, nieznaną Ci rzeczywistość, która niekoniecznie będzie szła Tobie na rękę - ot, zadanie dla Ciebie, odnaleźć się w niej i nie popaść w zachowania destrukcyjne.
Podróż niech uczy, ale też daje uciechy. Mnie z powodzeniem udało się połączyć te dwa aspekty, czego również i Tobie życzę ;)